piątek, 11 sierpnia 2017

Książkowe komeraże #9 czyli Piękne życie

Dla kogo?

Długo zastanawiałam się, co o tej książce napisać. Po przeczytaniu już wiem, że nie do końca jest ona dla mnie. Dla mnie z tej książki nie płynie nauka, a raczej ostrzeżenie kim mogłabym się stać, gdybym w porę nie zauważyła, że coś jest nie tak. Myślę jednak, że wokół mnie i wśród was jest mnóstwo ludzi, którym dobrze by zrobiło jej przeczytanie. Ale o co chodzi? Już tłumaczę.

Najprościej mówiąc

Przede wszystkim, najprościej mówiąc, opowieść Shauny to jej przemyślenia na temat tego, kim była kiedyś i kim jest teraz. Zdradzę wam, myślę, że to nie będzie spoiler, że autorka była osobą całkowicie pochłoniętą przez obowiązki i taką, która zapomniała o sobie i o rodzinie, a teraz jak możecie się domyślać, pracuje nad tym, by być tego przeciwieństwem. W którymś momencie swojej książki Shauna pisze: Mam wrażenie, że niektórzy zrozumieli to na wczesnym etapie życia, że są do głębi spokojni i nie muszą walczyć, udowadniać, zasługiwać ani uciekać. I tak sobie myślę, że w jakim stopniu jestem właśnie taką osobą.

Ale od początku

Moja historia. Odkąd pamiętam, próbowałam sprostać jakimś wyimaginowanym wymaganiom. Teraz po latach wiem, że nikt ode mnie nie oczekiwał aż tak wiele. Wtedy, wydawało mi się, że jak czegoś nie zrobię, jak się na coś nie zgodzę, to stanie się jakaś straszna tragedia. Sama nakładałam na siebie kolejne obowiązki. I tak to trwało przez wiele lat. W końcu przybrało rozmiary jakiejś ogromnej lawiny i kiedy kończyłam studia, zdałam sobie sprawę, że ostatni wolny weekend bez poczucia winy miałam może gdzieś w okolicy gimnazjum. Straszne, prawda? Jakieś 8-10 lat bezustannej gonitwy, ciągłej nauki, zajęć dodatkowych, rysunku, angielskiego, harcerstwa, rzeźby i tysiąca innych, bo przecież nie mogłam zrezygnować z żadnego z nich. W późniejszym czasie doszła do tego praca, jedna, druga, trzecia. Kończąc studia, czułam się jakbym była staruszką wyzbytą jakiejkolwiek energii i sił. Bo w końcu ile można działać w trybie zombie ? Kładłam się spać o 3, po to, żeby o 6 wstać i bez ściągnięcia piżamy rzucić się do komputera, by nadrobić trochę pracy przed pójściem na zajęcia. Bo po zajęciach biegłam do innej pracy. To trwało tygodniami, miesiącami. Kiedy w końcu udało mi się obronić, pierwszy weekend był kompletnym szaleństwem. Biegałam w kółko jak postrzelona, chwytając co 5 minut za telefon, bo byłam pewna, że o czymś zapomniałam, że nie dotrzymałam jakiegoś terminu, że coś jest na pewno do zrobienia. I wiecie co? Wtedy uświadomiłam sobie, że nigdy w życiu nie chcę dopuścić do takiej sytuacji ponownie. Nigdy w życiu nie chcę już wpadać w panikę z powodu sygnału nadchodzącej wiadomości. Wiecie, co odpowiadałam na pytanie: Co planujesz po studiach? ODPOCZĄĆ. Nie chciałam szukać pracy, zająć się czymś ważnym, pojechać w podróż dookoła świata. Chciałam po prostu odpocząć. Od tego okresu w moim życiu, minęło już trochę czasu, ale wiem, że nie powtórzę tych błędów. Wiem, że już nigdy nie będę się zapracowywać dla większych pieniędzy czy udowodnienia komuś czegoś. Zmieniłam priorytety. Mam pracę, którą lubię. Nie przynosi kokosów, ale nie przymieram głodem. I na ten moment tyle mi wystarczy. 

Wracając do opowieści Shauny. Ona nie zauważyła tego, co ja i pogrążyła się w wirze zobowiązań. Ja jestem wdzięczna samej sobie, że w porę się opamiętałam. Jej również się to udało, ale dużo później. Więcej o tym przeczytacie w książce. 
 

"Piękne życie" Shauna Niequist, Wydawnictwo Znak

Sama książka dzieli się na dwie części. Myślę, że to nie było zamiarem autorki, może nawet nikt tego nie zauważył przy jej wydawaniu. Dla mnie jednak pierwsze rozdziały to jeden wielki potok myśli. Nic nie jest uporządkowane i gna do przodu na łeb na szyję, a my nie do końca wiemy, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Trzy akapity pod rząd mówiące o tym samym tylko innymi słowami? Są. Zero ram i konkretów? Jak najbardziej. Ale w miarę czytania, powoli czujemy, że wszystko się uspokaja. Zaczynamy rozumieć o co autorce chodzi, jaki ma cel i o czym chce nam powiedzieć. Trochę to przypomina krzyki radosnego dziecka po jakimś niesamowitym odkryciu. Najpierw kompletny bełkot, przekrzykiwanie, bo przecież wszystko jest tak samo ważne i wszystko trzeba wykrzyczeć i opowiedzieć naraz. Ale kiedy fala euforii mija, słowa układają się w bardziej zrozumiałe zdania, w których jest więcej konkretów i faktów. I dopiero wtedy wyłania się prawdziwa treść.

Wiesz jakie to uczucie jest być wypoczętym?

Shauna pisze: Wiecie, jakie to uczucie jest być wypoczętym? Naprawdę wypoczętym? Ja nie zaznałam tego od jakichś dwóch dekad. A ja już teraz wiem. I nie zamienię tego na trzy bluzki i dwie pary spodni miesięcznie więcej. Mam do wyboru móc w środku tygodnia rzucić wszystko i pojechać leżeć cały dzień nad wodą lub kilka stówek miesięcznie w portfelu więcej? Wybieram pierwszą opcję. I to nie z lenistwa. To jest mój świadomy wybór. Za dwadzieścia lat chciałabym z rozrzewnieniem wspominać stare czasy, a nie pamiętać tylko pracę i obowiązki. No bo co mi  z tego życia, jeśli praca zabiera tyle czasu, że nie ma potem czasu na to, żeby żyć? 

 

Celowe marnowanie czasu

Shauna: Tak więc jedną z małych rzeczy, których się uczę, jest zabawa — czyli w gruncie rzeczy celowe marnowanie czasu. I ja wam również szczerze polecam się tego nauczyć!




Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:


 

8 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Chyba nie dam rady przeczytać tej książki w tym miesiącu, ale w przyszłym to już koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno przeczytałam tę książkę i dzięki niej mam małą przestrogę na przyszłość.
    Pozdrawiam i zapraszam.
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalezienie w sobie takiej równowagi to mega ważna sprawa. Też sobie nie wyobrażam do powrotu to szalenczego rytmu jaki narzuvilam sobie podczas studiów, ale może to jest tak, ze kiedyś się było mlodym i głupim a przede wszystkim miało się poczucie, że to takie tymczasowe. Teraz jakoś potrzebuje wiecej stabilizacji a przez to biorę pod uwagę, żeby tego luzi jednak nie zabrakło. Tak czy owak to musi być dość ciekawa książka :) pewnie kiedys sięgnę po nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam znajomych, którzy podczas studiów totalnie sobie bimbali, a po studiach zrobili się z nich okropni pracoholicy. Wszystko zależy od osoby ;)

      W każdym razie życzę dużo luzu!

      Usuń
  4. Cudowne zdjęcia *-* Co do książki - wydaje się być cudowna i w 100% moim stylu i to, że ją przeczytam jest bardziej niż pewne :)
    Pozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Daj znać w takim razie jakie wrażenia po przeczytaniu ;) pozdrawiam!

      Usuń